niedziela, 19 maja 2013

Charper 8.


[Sasha]

Podążyłam za Gomezem po części wbrew swojej woli. Serce krzyczało: tak! tak!, jednak rozum miał nieco odmienne zdanie.
Mario posadził mnie niemal siłą na sobie i na nic dały się moje słowa, że postoję. Po chwili przyniósł herbatę.
- Sasha, co się dzieje? - zapytał z troską w głosie.
- Nic ważnego i ciekawego, czym warto byłoby się chwalić - uśmiechnęłam się słabo.
- Sier... - zaczął, ale natychmiast mu przerwałam
- Proszę cię, nie wymawiaj przy mnie tego imienia.
- No to powiedz mi, co się właściwie stało, chodzi o niego, o was - przyjrzał mi się uważnie.
Westchnęłam ciężko.
- Rozwodzę się z nim. Zdradzał mnie z jakąś lafiryndą, która w dodatku jest z nim teraz w ciąży, i ostatnio jego adwokat pisał do mojego brata, że ja też spodziewam się dziecka, co tylko utrudni rozwód - szlochnęłam.
- A jesteś w ciąży? - spytał Mario z przerażeniem w oczach.
- Nie... to znaczy nie wiem, bo nie robiłam testu - uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy - nie spałam z nikim od jakiś 4 miesięcy, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo - spojrzałam na 28-letniego mężczyznę i obydwoje się zaśmialiśmy.
- Co z Lisą? - zmienił temat napastnik.
- Jest w domu z Muellerem. Spowiada mu się co tutaj robi i takie tam.
- Jest w domu sama z Thomasem? - Mario niemal krzyknął i znacząco poruszył brwiami. Prychnęłam. Położył dłoń na moim udzie i przysunął mnie na niebezpiecznie bliską odległość.
- Mario Gomezie, mimo wszystko ja dalej mam męża - spojrzałam na niego przymrużniętymi oczami.
- Męża, który ciebie zdradził, nie zapominaj o tym - odpowiedział pół szeptem i zbliżył swoje wargi do moich. Językiem szukał mojego języka. Złapałam go za włosy i lekko się uśmiechnęłam.
Nagle do domu weszli rodzice mężczyzny. Poczułam się jak przyłapana na czymś niedozwolonym. Z doświadczenia wiedziałam, że robię się czerwona, jak wtedy, kiedy w gimnazjum wychodziłam z gabinetu dyrektora po przyłapaniu na gorącym uczynku.
Spojrzałam niepewnie na napastnika, chwyciłam kurtkę i mijając w pośpiechu jego rodziców wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę domu mojego i Lisy.

[Lisa]

- Opowiedziałam ci już wszystko co chciałeś wiedzieć, możesz spadać. – mruknęłam niezadowolona.
- Nie powinnaś być teraz sama. – powiedział stanowczo.
- Thomas, nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem, rozumiesz to?! Nie wiem. – krzyknęłam. Podszedł do mnie i mnie przytulił lecz ja się natychmiast wyrwałam.
- Jak będzie prał brudy w sądzie?! Co ja zrobię, powiedz mi?! – nadal panikowałam.
- To on powinien się bać konsekwencji swoich czynów a nie ty. Nie masz przecież nic na sumieniu. – starał się mnie uspokoić, ale ja popadłam w istną nerwicę.
Po prostu cudowny koniec roku. Cały przepełniony był kłótniami i mogłam domyśleć się że wcześniej czy później tak się to skończy. Siedziałam zrezygnowana i tępo patrzyłam się w ściany. Nie wiem co jeszcze Thomas tu robił, bo powiedziałam mu że nie mam zamiaru z nim dłużej rozmawiać. Był jednak na tyle silny, że nawet w milczeniu chciał tu siedzieć. Usłyszałam dźwięk telefonu.
- Hej Lisa. O wszystkim wiem, spokojnie kochanie, pomogę ci. – usłyszałam w słuchawce głos Leny.
- Skąd wiesz? – zdziwiłam się.
- Mesut zadzwonił do Samiego Samego od razu wszystko mu wypaplał. Nie umie trzymać języka za zębami. Okropna męska menda. Nie trawię go, nie wiem jak mogłaś z nim w ogóle być. – zaczęła.
- Sama teraz tego nie wiem… - mruknęłam.
- Jesteś sama? – spytała.
- Nie, Muller siedzi obok. – odpowiedziałam.
- Thomas?
- Ta, uczepił się. – roześmiałam się lekko na minę chłopaka który właśnie to usłyszał.
- WCALE SIĘ NEI UCZEPIŁEM! – krzyknął na tyle głośno żeby usłyszała to blondynka rozmawiająca ze mną przez telefon.
- Mam dla ciebie coś, co może ci się przydać. Wejdź szybko na skype, czekam! – rozłączyła się. Wzięłam szybko laptopa na kolana, ciekawski pomocnik usiadł szybko obok mnie i czekał na rozwinięcie się wydarzeń. Natychmiast załogowałam się na skype i odebrałam połączenie od modelki.
- No mów, nie mogę się doczekać. – mruknęłam. Sprawa okazała się jeszcze ciekawsza niż przypuszczałam. Po chwili zobaczyłam załącznik. Było to zdjęcie.
- Wysyłam ci to teraz, gdy wiem że waszego małżeństwa nie da się już uratować. Znalazłam to przed tygodniem, przepraszam że podrzucam tak późno. – powiedziała.
Jej słowa mnie zestresowały. Kliknęłam w to i po chwili zobaczyłam kilka zdjęć które mną wstrząsnęły.
- A to chuj! – odezwał się piłkarz siedzący obok.

[Sasha]

- Wróciłam! - krzyknęłam przy wejściu do domu.
- Sashka, chodź no tu - usłyszałam Lisę. Nie zdejmując butów, a tylko rozpinając kurtkę podążyłam do salonu, gdzie przyjaciółka siedziała z Thomasem.
- Sądziłam, że już sobie poszłeś - mruknęłam.
- Życie jest brutalne - zaśmiał się za co spiorunowałam go wzrokiem.
- Patrz, co Lena mi wysłała - powiedziała wskazując na ekran laptopa, z którego patrzyła na mnie twarz blondynki. Pomachałam energicznie ręką z wielkim uśmiechem na twarzy.
Lisa otworzyła wysłane zdjęcie i aż mnie zamurowało.
- CO TO JEST, DO CHOLERY?! - wydarłam się do ucha Thomasa.
- Nie drzyj się, Sasha! - syknął.
- Zamknij mordę, Thomas - odpowiedziałam mu, po czym zwróciłam się do Lisy i Leny - skąd to masz, macie?
- Lena Gercke, prywatny detektyw zawsze na posterunku - zaśmiała się blondynka.
- Przecież... Lisa? Ja bym to powiedziała w sądzie jako dowód.
- Sama nie wiem... Masz coś więcej, Lena?
- Nic na razie, ale wypytam Samiego, może on wie coś więcej - powiedziała i zaraz potem zakończyła połączenie.
- Thomas, zostawisz nas same? Nie wiem, idź na spacer, do domu, rodzina pewnie czeka, co? - udałam miłą.
- Jeden telefon i jestem - powiedział do Lisy i po chwili go nie było.
* * * * *
- Dziad, chuj, jak go spotkam to zabije, najpierw uduszę, potem dobije. Jak on mógł Ci coś takiego w ogóle zrobić?! Ty się poświęcasz, co tydzień praktycznie latałaś do Madrytu, a on obściskuje się z jakąś lumpiarą, która nawet nie potrafi dobrać butów do torebki?! No błagam, zaraz wyjdę z siebie i stanę obok! - krzyczałam chodząc po pokoju i gestykulując rękami.
- Sasha, spokój. Uspokój się, słyszysz?
- Nie. Normalnie złożę mu wizytę, nie pozwolę, słyszysz? Nie pozwolę, żeby on tak robił - powiedziałam już spokojniej i podeszłam do niej - coś długo tutaj Thomas był... Ma przyjść jutro, wyjdę znowu na spacer.
- Przestań - rzuciła we mnie poduszką.
- Dooobra - powiedziałam przeciągle - oglądamy film? - zaproponowałam.
- Ostatnia piosenka!
- Woda dla słoni!
- Dobra! Przyszykuję popcorn - powiedziała Lisa, wstając z kanapy.
- I colę. A najlepiej to dla mnie ciastka i Lays'y - uśmiechnęłam się.
- Mogłaś kupić - mruknęła z uśmiechem i poszła do kuchni a ja zaczęłam szukać filmu.

[Lisa]

Poszłam zrobić popcorn. Jedną z najgorszych rzeczy jakie mogłam teraz zrobić to zamartwiać się przez tego dupka. Gdy stałam w kuchni i czekałam aż wszystko się zrobi, dostałam smsa od Thomasa.

Sasha to straszna menda się zrobiła -.-

Mimowolnie wybuchłam śmiechem.

Ciesz się, że tego nie słyszy bo zrobiła by z ciebie masę na kotlety mielone. 

Odpisałam i wzięłam popcorn który był już gotowy. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok dziewczyny.
- Śmiałaś się sama do siebie. – złapała mnie za czoło.
- Gorączki nie masz…
- Potrzebujesz pomocy specjalisty? – spytała.
- Naprawdę zrobiłaś się strasznie wredna! – jakbym cytowała Thomasa.
- No dziękuję! – oburzyła się.
- Dla wszystkich…
- Nie prawda! – przekomarzałyśmy się.
- Każdy ci powie że tak!
- Nie! Gomez na pewno by tak nie powiedział. – uśmiechnęła się.
- Bo Gomez to wyjątek w naturze. – rzuciłam.
- Jedynym wyjątkiem w naturze to jesteś ty i Thomas. – odpowiedziała.
- Nie mów ‘’Ty i Thomas’’ bo źle się wtedy czuję.
- Taka prawda! – żachnęła się. Uspokoiłyśmy się na chwilę po czym wybuchłyśmy śmiechem.
- Nasze kłótnie są beznadziejne. – prawie płakała ze śmiechu Rosjanka.
- Nie tak beznadziejne jak buty tej blond dziuńdzi od Mesuta. – dodałam po czym roześmiałyśmy się jeszcze bardziej.
- Terapia psychologa, od zaraz! – zażądała przyjaciółka po czym starałyśmy się skupić nad oglądaniem filmu.
Któryś raz w dzisiejszym dniu rozdzwonił się telefon, tyle że tym razem Sashy. Odebrała go z uśmiechem na twarzy.
- Gomez… mówiłam ci. – usłyszałam w słuchawce gdyż siedziałam praktycznie obok niej.
Ktoś wypowiedział tamte słowa po czym się rozłączył. Rosjanka głośno przełknęła ślinę.
- Kto to był? –zapytalam.
- Chciałbym to wiedzieć…

___________

Fresa - jest i ósemka - mój faworyt trololo :D powiem Wam, że w tym momencie nie chcę kończyć tego opowiadania, ale jak mus to mus :D następny będzie jeszcze lepszy - mówię Wam :D

magi091 - jest kolejny rozdział, jestem taka zaltana i na nic nie mam ochoty przez te upały, ale spięłyśmy się z Natalką i dałyśmy rade szybko coś napisać. Upały, wystawianie ocen, nic się nie chce! Pozdrawiam i liczę na komentarze :*
Chciałam jeszcze dodać że w najbliższej przyszłości powstanie nowe opowiadanie moje i Natalki o reprezentacji Francji i dwóch afrykankach. O szczegółach poinformuję później :)
*
a tu bonus od Fresy:


trololo ♥